środa, 25 września 2013

Paznokcie i makijaż :)

Dzisiaj przyszedł do mnie wyczekiwany list z sondą do zdobienia paznokci, cyrkoniami i brokatami. Od razu zabrałam się za malowanie, pierwszy raz nakładałam sobie cyrkonie na paznokcie, także wybaczcie mi nieprofesjonalizm :) Zastanawiam się tylko, ile wytrzymają na paznokciach... Oto zdjęcie:


A niżej moja sonda, strasznie spodobała mi się na zdjęciu na aukcji a na żywo wygląda jeszcze lepiej! :)



Cyrkonie nie są zapewne najlepszej jakości, Swarovski to to nie jest :P Nie wiem też, czy zapał mi nie minie :) Aukcja dotyczyła dwunastu pudełeczek, po 100 cyrkonii w każdym, co daje 1200 cyrkonii! Za wszystkie zapłaciłam niecałe 10 złotych :)



Jestem baaardzo zadowolona z zakupu :) Nabiorę wprawy, poszukam inspiracji i wierzę, że będę miała malownicze paznokcie :)

Wczoraj umyśliło mi się odgrzebać moje cienie, zwykle rzadko ich używam, jak mam czas to akurat siedzę cały dzień w domu, a jak wychodzę to zwykle mam 5 minut na pomalowanie się :)



Na drugim zdjęciu widać, ile urosły mi włosy z grzywki. Jeszcze rok temu - bo dokładnie we wrześniu 2012 zaczęłam ją zapuszczać - miałam grzywkę ściętą na prosto. Przez cały ten rok nie była ani raz podcinana. Dodatkowo, po każdym myciu włosów, czyli co dwa dni, traktuję ją prostownicą, bo niesamowicie się wywijają końce, na drugi dzień włosy związuje, więc mi już nie przeszkadza :)
Pozdrawiam!

środa, 18 września 2013

Fale

Ostatnio uprzedzałam, że robię sobie fale :) Nadszedł czas, by opublikować swoje działania. Zaraz po umyciu i osuszeniu włosów nałożyłam na nie piankę, którą akurat miałam w domu (ogólnie nie używam takich rzeczy, bo nie potrzebuję). Związałam włosy w dwa ślimaki, przód również zakręciłam, jak to widać na poniższych zdjęciach. Dzięki tym "rureczkom" z przodu grzywka również miała mi się pokręcić. Sugerowałam się filmikami na youtube a propos robienia fal i loków bez użycia ciepła.




W takiej oto fryzurce poszłam spać. Niestety, ślimaczki zrobiłam chyba za bardzo z tyłu i przeszkadzały położyć mi się w jakiejkolwiek pozycji :) Budziłam się często w nocy, ale jakoś wytrwałam. Rano poleciałam do lustra, żeby zobaczyć efekty, które zamieszczam na poniższych zdjęciach.




Szczerze mówiąc, oczekiwałam chyba trochę lepszych i trwalszych efektów. Prawa strona zakręciła mi się zdecydowanie lepiej. Pomimo użycia sporej ilości pianki przed związaniem i lakieru po rozpuszczeniu, większość fal padła przed końcem dnia. Na drugi dzień były napuszone, zrobiło mi się po prostu pospolite siano. Musiałabym spróbować tej metody bez użycia tych specyfików, ale obawiam się, że moje włosy nie są na tyle podatne. Poza tym, lubię swoje proste włosy :) Natura chyba wiedziała co robi. Ale każdy czasem potrzebuje odmiany i dzięki temu mogłam się jeden dzień poczuć inaczej :) Do wieczora wyglądały naprawdę dobrze.


A teraz moje paznokietki, podcięłam je do minimum, ponieważ nieziemsko się rozdwajają i łamią. Ale znalazłam już chyba na nie lek, z dokładną opinią muszę jeszcze się trochę wstrzymać. Pomalowałam je lakierem z Miss Sporty, niestety zdjęcia nie oddają całego uroku. Lakier jest teoretycznie jasnoniebieski, ale pod światłem robią się odbicia w kolorze różowym lub zielonym :) Wygląda na żywo naprawdę uroczo.



To tyle na dzisiaj, pozdrawiam :)

niedziela, 15 września 2013

Moja Alterra - szampon, odżywka, maska

Alterra to była jedna z pierwszych produktów, którą odkryłam zaraz po dostaniu bzika na punkcie włosów :) Jestem z siebie tym bardziej dumna, że jakimś cudem, sama na nią trafiłam, bez porad ze strony innych ludzi. Pierwszy raz kupiłam szampon i odżywkę, po normalnej cenie, zależało mi na czasie, potem kupowałam już tylko na przecenach.

Szampon - granat i aloes - bardzo przypadł mi do gustu. Ma bardzo przyjemny dla mnie zapach, dobrze myje włosy, zawiera łagodniejszą wersję środka oczyszczającego - Sodium Coco Sulfate. Uważam, że przyczynił się do poprawy stanu moich włosów, nie męczyłam ich SLSem. Nie obciąża włosów. Ma dość gęstą konsystencję, co sprawia, że może być mało wydajny. Ja biorę taką ilość szamponu, jak w przypadku każdego innego, rozsmarowuję ile się da a potem delikatnie moczę tę część włosów, w którą wtarłam szampon, dzięki czemu lepiej się rozprzestrzenia i nie marnuję niepotrzebnie szamponu. Mógłby kosztować mniej, ale na przecenie jest do przeżycia :) Przez rok kupiłam ten szampon 3 razy i na pewno do niego wrócę jeszcze nieraz.
Używałam też z Alterry szamponu z jojoby, ale nie wywarł na mnie dobrego wrażenia, ponieważ bardzo przetłuścił mi głowę. Miał podziałać łagodząco na skórę głowy, ale cudów nie zdziałał, szampony dla dzieci mają lepsze działanie.



Na początku mojej włosowej manii odżywka z Alterry granat i aloes odgrywała ogromną rolę. Moje przesuszone, niesforne i puszące się włosy ujarzmiła i dociążyła. Używałam jej tak dużo, że zwykle kupowałam jeden szampon i dwie odżywki. Od pewnego czasu zauważyłam, że nie jestem w stanie zużyć całego opakowania nie przerywając cyklu inną odżywką - trochę obciąża mi włosy. Ma bardzo gęstą konsystencję, nie rozprowadza się dobrze po włosach, więc muszę dawać jej dość dużo, żeby dotrzeć wszędzie, myślę, że to jest główna przyczyna. Wolę teraz odżywki o bardziej lejącej konsystencji, ale nigdy nie zrezygnuję na dobre z odżywki, która mi tak pomogła :)


Gdy zobaczyłam konsystencję maski z Alterry granat i aloes miałam wątpliwość, czy to aby na pewno nie jest odżywka. Ma lekką konsystencję, ładny zapach jak wszystkie produkty. Nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, używałam lepsze maski i raczej do niej nie wrócę.


A tu mam dwa zdjęcia moich włosków robione z zaskoczenia przez mojego chłopaka w jego rodzinnym mieście, w Gliwicach :) Na drugim wyglądają na dłuższe :P



P.S. Aktualnie siedzę w zaplątanych włosach, żeby uzyskać fale - mam nadzieję, że będę miała się czym pochwalić! Pozdrawiam :)

niedziela, 8 września 2013

Warkocz, koczek i końcówki

Rzadko robiłam sobie warkocz francuski, bo miałam na tyle jeszcze krótką grzywkę, że sama nie umiałam sobie jej złapać, musiałam prosić mamę. Lubię warkocz francuski, dobrze się w nim czuję, bo grzywka nie lata mi na wszystkie strony i nie mam mocno upiętych włosów, po czym często bolała mnie skóra głowy. Teraz grzywka jest dłuższa i nie muszę mieć warkocza zaczętego tak wysoko. Może kiedyś wstawię jeszcze swój warkocz. A oto warkocz mojej mamy:

Widać na zdjęciu ogromną różnicę między włosami na wierzchu a pod spodem :) Z wierzchu jaśnieją mi od słońca, z tymi pod spodem - jest problem.

Jakiś czas temu kupiłam sobie w sklepie wypełniacz, na początku nie wiedziałam jak go używać (nie było to jeszcze aż tak modne), koczek robię rzadko, bo jest dość pracochłonny, nie zawsze mi wyjdzie i plącze mi włosy. Ale oto efekt :) :

Lubię do koczka dodawać tę gumkę dla urozmaicenia fryzury :) Kupiłam ją w Bijou Brigitte. Akurat wtedy szłam na drugie urodziny mojego chrześniaka, Filipka :) Lubię ten koczek, wygląda efektownie, ale jednak z powodu braku czasu rano, częściej robię zwykłego ślimaka.


W czwartek byłam u fryzjera, żeby podciąć końcówki - były w opłakanym stanie. Nie sądziłam, że ścięcie końcówek wystarczy, mimo że olejuję włosy a po myciu nakładam na końcówki serum, to bardzo mi się rozdwoiły i przesuszyły. Taki już chyba ich urok, i tak jest lepiej niż kiedyś. Moja znajoma nie olejuje, nie nakłada nic na końcówki, u fryzjera nie była rok i nie widać u niej rozdwojonych końcówek. Życie jest niesprawiedliwe :) Oto moje końcówki, zdjęcie robione w domu bez lampy ale i bez słoneczka.




A oto moje końcóweczki robione przy udziale słoneczka :)



Pozdrawiam :)